Z życzeniami zdrowych, bezpiecznych i radosnych świąt proponujemy kolejną podróż w przeszłość. Poniżej fragmenty filmu dokumentalnego oraz publikacji przybliżających tradycje Niedzieli Wielkanocnej w Bronowie, Ligocie, Zabrzegu i Czechowicach-Dziedzicach.
Publikacja z serii „Świat naszych przodków” oraz film dokumentalny poświęcone wiosennemu świętowaniu powstały w oparciu o etnograficzne badania terenowe realizowane w naszej gminie i są darem młodzieży zrzeszonej w Kole Badaczy Kultury dla jej mieszkańców. Dziś przekazujemy je Państwu „na zajączka”.
„Niemal we wszystkich domach naszych respondentów w ów świąteczny, niedzielny poranek wspólnie, całą rodziną zasiada się do wielkanocnego stołu. Często jest on nakryty białym obrusem – niektóre osoby kładą na nim odświętne serwetki, inne ustawiają świece (niekiedy wraz ze stojącym pomiędzy nimi krzyżem). Jak wynika z wypowiedzi naszych respondentów najczęściej znajdują się na nim również: stojący w koszyku bądź otoczony pisankami czy czekoladowymi jajkami baranek, stroik przybrany ››zieloną‹‹ dekoracją i oczywiście poświęcone w Wielką Sobotę potrawy. Są to na ogół: chleb, szynka, jajko, chrzan, kiełbasa, które przygotowuje zazwyczaj gospodyni i serwuje na talerzach położonych na stole. U wielu mieszkańców gminy Czechowice-Dziedzice pokarmy ze święconki są pomieszane z częścią niepoświęconych potraw (na przykład ze świeżo ugotowanymi jajkami, ukrojoną szynką czy chlebem).
Oprócz święconki na wielkanocny stół często podaje się sałatkę jarzynową czy żurek z białą kiełbasą bądź z jajkiem. Opis takiego żurku przedstawiła pani Małgorzata Oleś:
››Mama to kisiła, to była specjalna (…) mąka – teraz to jest żurkowa, ale to był chyba owies z mąką żytnią (…). Ona to kisiła zawsze w garnku takim kamiennym (…). Z boczku się skórę rzucało, żeby trochę tej wędzonki było czuć, kostkę rosołową się dawało, majeranek i kiełbaskę. Boczek się kroiło w drobną kostkę, topiło się i potem się w to wlewało. No i śmietaną się troszkę zakłócało, chleb do tego. To było po kawałku tego święconego (…), jajko na twardo się kroiło też w kostkę (…) i dużo chrzanu. Ten chrzan to już musiał być‹‹”.
Źródło:
Aleksandra Sobańska, Niedziela Wielkanocna, [w:] Świat naszych przodków. Tradycje wiosennego cyklu obrzędowego, oprac. Agnieszka Przybyła-Dumin, Czechowice-Dziedzice 2014.
Źródło:
Film dokumentalny: Tradycje letniego cyklu obrzędowego na terenie naszej gminy, reż. Dagmara Tomiczek, Czechowice-Dziedzice 2014.
„Rzadziej nasi respondenci spożywają jajecznicę, sporadycznie wśród wielkanocnych przysmaków pojawia się ››zapiekana kiełbasa czy szynka w cieście drożdżowym‹‹, czyli popularny na Śląsku Cieszyńskim murzin. Do śniadania współcześnie podaje się herbatę, dawniej była to przeważnie kawa zbożowa, stanowiąca substytut ››prawdziwej‹‹ kawy:
››była kawa z mlekiem, (…) normalna kawa, która była palona w domu, to było zboże palone na blasze. A moja mama, co ja pamiętam, miała jeszcze taką prawdziwą kawę, pamiętam, w zielonej butelce, chyba po winie, mocno zakorkowaną i zawsze w niedzielę dała troche tej kawy, siostra starsza gotowała tą kawe, tą kawe na młynku zmieliła (…). Tak, że ona tak ładnie pachniała, ja jeszcze do dzisiaj czuję smak tej kawy‹‹.
Wokół tak suto zastawionego stołu, znajdującego się często w pokoju gościnnym, gromadzili się w porze śniadania wielkanocnego elegancko ubrani domownicy. Stojąc, wykonywano znak krzyża tudzież modlono się: słowami Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario czy Wieczne Odpoczywanie lub modlitwą przed jedzeniem, na przykład formułą ››Pobłogosław Panie Boże nas, pobłogosław ten posiłek‹‹. Można było złożyć sobie życzenia – na przykład ››Obyśmy się spotkali od dzisiaj za rok‹‹ czy ››Wszystkiego najlepszego, zdrowia, pomyślności‹‹ – lub trącić się jajkiem w myśl dawnej tradycji ››Staropolskim obyczajem, stuknijmy się jajem‹‹. Zdarzało się, że nasi respondenci obserwowali, czyje jajko jako ostatnie pęknie.
Niektórzy respondenci wspominali o dzieleniu się jajkiem – mogło się to odbywać na kilka sposobów: albo przez podejście gospodarza lub gospodyni do każdego z domowników i ofiarowanie mu jajka, albo przez dzielenie się jajkiem ››jak opłatkiem‹‹, albo przez zabranie przez każdą osobę jajka ze wspólnego talerza. Warianty te szczegółowo opisują nasi rozmówcy:
››Dzieliło się jajkiem. Najczęściej to jajko jedno musiało być rozkrojone na tyle części, ile tych biesiadników siedziało przy stole. Każdy musiał kawałeczek tego jajka zjeść, skosztować i to było takie scalające (…). Jajko było krojone i każdy musiał z tego talerza jednego wziąć‹‹,
››Ojciec jako głowa rodziny bierze ten talerzyk z tymi jajkami i łyżeczką bierze po kolei tą połóweczkę i częstuje. Częstuje po kolei każdego od wieku – czyli najpierw mama, jak jeszcze było rodzeństwo to od siostry najstarszej, potem młodszy brat, jeszcze młodszy brat i na końcu ja‹‹,
››Gospodyni dzieli święconkę dla każdego, jak wszyscy siedzą, bo to nie ma co się spieszyć, czas jest wartościowy w tym dniu‹‹,
››Jajka na ćwiartki – i to się układało na talerzyku i mama z tym talerzykiem do każdego podchodziła i każdy brał swój kawałeczek jajka i potem z tym kawałeczkiem swoim jajka to pochodził składać życzenia i się odgryzało odrobinkę jajka nawzajem. To zawsze była hierarchia, że rodzice ze sobą i potem od najstarszego dziecka‹‹.
W niektórych rodzinach obowiązywał w związku z tym nakaz spożycia jajka lub też zjedzenia go jako pierwszego w kolejności. W innych domach trzeba było skosztować wszystkiego ze święconki lub posilić się nią zaraz na początku śniadania. Z szacunku do jedzenia, które zostało poświęcone, nie wyrzucano go, wszystkie produkty były zjadane, a pozostałości tudzież skorupki z jajek dawano kurom bądź zakopywano pod drzewami”.
Źródło:
Aleksandra Sobańska, Niedziela Wielkanocna, [w:] Świat naszych przodków. Tradycje wiosennego cyklu obrzędowego, oprac. Agnieszka Przybyła-Dumin, Czechowice-Dziedzice 2014.