CzechoFilmy – Domowy DKF – rozstrzygnięcie

Konkurs „CzechoFilmy – Domowy DKF” zaowocował 5 recenzjami, z których Organizatorzy (Miejski Dom Kultury oraz Miejska Biblioteka Publiczna w Czechowicach – Dziedzicach) zdecydowali się

nie wyróżniać żadnego z autorów, a wszystkich uhonorować poprzez zamieszczenie ich tekstów na stronie MDK z komentarzem osób odpowiedzialnych za ich ocenę – Józefa Grabowskiego (MDK) oraz Agaty Kłaptocz (MBP).

Autorzy otrzymali również nagrody rzeczowe.

Zapraszamy do dalszego recenzowania filmów, szczególnie tych polecanych przez Józefa Grabowskiego w ramach serii „DKF online” (link)

Jestem mordercą – recenzja

Jestem mordercą. Klasyczny kryminał, którego nie powstydziłby się choćby Jo Nesbo. Film z 2016 roku wraca do sprawy wampira grasującego na Śląsku w latach siedemdziesiątych XX wieku. W czasie mojej młodości. Pamiętam tamten czas i atmosferę psychozy wtedy panującej. Skończyłam szkołę średnią i choć ofiarami były kobiety w różnym wieku, każda z nas się bała. Wtedy nie było internetu i mediów społecznościowych, te zastępowała plotka. Jestem Ślązaczką mieszkającą wówczas w przedstawionym w filmie trójkącie, tym bardziej film mną w sposób szczególny wstrząsnął.

Milicjant ( Mirosław Haniszewski) dostaje wątpliwy awans, to znaczy sprawę, której nie dało się rozwiązać do tej pory. Wampir morduje i jest nieuchwytny. Milicjant stara się rożnymi metodami, które nie były jeszcze wtedy w Polsce powszechne, jak chociażby komputer, rozwiązać zagadkę. Wraz z kolegami typują domniemanego zabójcę. W tej roli znakomity Arkadiusz Jakubik. Jednakże dowody są tylko poszlakowe. Milicjant zbliża się do typowanego mordercy i stara się go nakłonić do wyznania prawdy. Po wielu rozmowach i obiecaniu, że morderca zostanie uznany za chorego psychicznie, ten się przyznaje i mimo, że proces jest oparty na poszlakach a w jego trakcie milicja dostaje kolejny anonim wskazujący na to, że to jednak nie ten człowiek a inny jest zabójcą kobiet, wampirem, milicja ogłasza zwycięstwo i potrzebny sukces, żeby I Sekretarz KC mógł obdzielić „fantami” (wtedy tak zwanymi). Milicjant dostaje mieszkanie, kolorowy telewizor, rzeczy które w tamtych czasach były nieodstępne. Dostaje też sławę, autografy i uderzenie wody sodowej do głowy. Film doskonale oddaje realia tamtych lat, wszechobecne papierosy i wódka, jako norma, i na radość i na smutek, a nawet kolejki artystów „załatwiających” sobie tak zwane talony na auto czy telewizor.

Jak wiemy film oparty jest na faktach, również na tym, że stracony zabójca najprawdopodobniej nim nie był. To też wtedy była plotka, że zamknęli nie tego co trzeba.

Maciej Pieprzyca i o tym w filmie mówi. Film jak dla mnie jest rewelacyjnie zagrany i nakręcony, do tej pory go nie oglądałam, tym bardziej cieszę się, że zostałam do tego niejako zdopingowana przez mój ukochany DKF w kinie „Świt”.

Halina Gawior

KOMENTARZ JÓZEFA GRABOWSKIEGO

Bardzo dobra, trafna recenzja. Autorka wraca pamięcią do własnych wspomnień z tamtego okresu. Zwraca uwagę na realia życia w PRL-u, z dokumentalną dokładnością odtworzone w filmie.

KOMENTARZ MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

Recenzja kompletna zachęcająca do obejrzenia filmu.

SZPITAL PRZEMIENIENIA – RECENZJA

Film „Szpital przemienienia” z 1978 roku był już przeze mnie oglądany. Byłam wtedy młoda i nie zrozumiałam go dokładnie. Dzisiejsza projekcja otwarła mi oczy na to o czym właściwie jest ten film. W obliczu nieuniknionej zagłady szpitala rysują się skrajnie różne postawy lekarzy w nim pracujących. Młody lekarz, jeszcze niedoświadczony, widzi to i ustosunkowuje się do poglądów każdego z nich. Dla jednego liczy się ciekawy przypadek do analizy, drugiego interesuje tylko naukowe podejście, nie widzi istoty ludzkiej, człowieka. Kolejny lekarz stara się przekonać pozostałych, że tylko pójście na tzw układ z Niemcami uratuje ich życie i być może również pacjentów. Przypatrując się temu co dzieje się w szpitalu młody lekarz ma wątpliwości natury etycznej i przeważają u niego wartości moralne.

Bardzo ciekawą postacią w filmie jest pisarz Stanisław, fenomenalnie zagrany przez Gustawa Holoubka. On podważa zasady którymi kierujemy się w życiu, twierdzi że wszystko jest tylko konwencją, umownością, normą i zawsze można je złamać i ”przenicować”.

Wstrząsnęła mną scena zakopywania mogiły zabitych pacjentów, odgłos rzucanej ziemi z łopat, taka ostateczność.

Uważam, że Stanisław Lem był geniuszem, nikt tak jak on nie potrafił z pozornie prostej sytuacji wysnuć uniwersalnych prawd o człowieku i jego kondycji moralnej. W jego powieściach wciąż szukamy odpowiedzi kim jest człowiek.

W filmie brakowało mi tłumaczenia niemieckich dialogów. Można się ogólnie domyślić o czym były rozmowy z Niemcami, zresztą widzimy to na końcu filmu, ale lepiej byłoby to zrozumieć od razu.

Aktorzy grający główne i drugorzędne role to, według dzisiejszych ocen, same gwiazdy. Dopiero teraz można to docenić jakie to było wspaniałe aktorstwo.

Halina Gawior

KOMENTARZ JÓZEFA GRABOWSKIEGO

Recenzentka słusznie zwróciła uwagę, że „Szpital przemienienia” jest traktatem moralnym o ludzkich postawach w chwili zagrożenia. Doceniła także najwyższej próby kreacje aktorskie.
Szpital Przemienienia wspomniane arcydzieło polskiego kina. Edward Żebrowski, zapomniany reżyser, zrealizował zaledwie kilka filmów. Ale każdy z nich ma swoje miejsce w historii polskiego kina.

KOMENTARZ – MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

Film nie jest adresowany do szerokiej gamy odbiorców, tym bardziej doceniamy treść recenzji, w której zawarto konieczność dokonywania wyborów, nie do końca słusznych w obliczu trudnej sytuacji.

Czy to był ON? – recenzja filmu Macieja Pieprzycy pod tytułem „Jestem mordercą” (2016)

Szperając po Internecie natrafiłam na polski thriller „Jestem mordercą”. Spojrzałam na obsadę i zdecydowałam, że wybieram tę pozycję. Punktem decydującym było nazwisko głównego aktora – Arkadiusza Jakubika. Znam go przede wszystkim z filmów Wojciecha Smarzowskiego i zawsze były to świetne i wyraziste kreacje. Okazało się, że i tym razem moje przypuszczenia potwierdziły się. Reżyserem filmu jest Maciej Pieprzyca. Przedstawia nam opowieść inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami z początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jest to historia mordercy kobiet nazwanego przez prasę ” Wampirem z Zagłębia”. Reżyser, a zarazem  autor scenariusza, przedstawia nam własną wersję tych wydarzeń i swój punkt widzenia na cały proces orzekania winy za wszelką cenę.

Pierwowzorem jest Zdzisław Marchwicki, który był oskarżony o zamordowanie 14 kobiet i usiłowanie zabicia kolejnych siedmiu. Na potrzeby filmu zmieniono jego nazwisko na Wiesław Kalicki. W postać tę wcielił się Arkadiusz Jakubik. Zmierzwione włosy, kędzierzawa broda, zapadnięte oczy, wyrazista mimika i gesty oraz szarobure ubrania. To cały kunszt wyśmienitej gry aktorskiej. W miarę oglądania zaczynamy mieć wątpliwości, czy to morderca czy też ofiara spisku MO. Po drugiej stronie mamy postać młodego milicjanta Janusza Jasińskiego, w którego rolę wcielił się Mirosław Haniszewski. Przyznam się, że pierwszy raz zobaczyłam tego aktora w pierwszoplanowej roli. Warto było.

Wielu z nas zapewne pamięta sprawę Wampira z Zagłębia. Na Śląsku szalał nieuchwytny morderca kobiet. Milicja Obywatelska musiała zmierzyć się z tym problemem. Dla PZPR była to kluczowa sprawa do rozwiązania. Powołano grupę dochodzeniową, której to postawiono to ważne zadanie. Na jej czele stanął młody i bardzo ambitny porucznik Janusz Jasiński, który wykorzystał w swoim śledztwie nieznane w peerelowskiej rzeczywistości narzędzia. Z pomocą naukowców i przy użyciu komputera Odra (zajmującego pokaźny pokój)  stworzył portret psychologiczny sprawcy i wytypował kilka nazwisk. Maciej Pieprzyca pokazuje nam, jak przebiegało śledztwo, a następnie proces sądowy schwytanego podejrzanego Wiesława Kalickiego. Ukazuje nam mechanizmy reżimu komunistycznego, który miał ogromny wpływ na zachowanie i poczynania porucznika Jasińskiego. Możemy zobaczyć zmaganie się z ogromną presją wywieraną przez przełożonych , przez władze partii, ale i przez opinię publiczną. Czy porucznik Jasiński będzie szukał prawdy za wszelką cenę? Czy nie da się wciągnąć w machinę sterowaną przez Komendę Główną MO i kacyków PZPR? Z drugiej strony mamy obraz człowieka wyrwanego ze swojego domu, któremu postawiono poważne zarzuty. Pozbawiono go rodziny i zburzono jego dotychczasowe życie. Czy Kalicki przyzna się do winy? Czy może liczyć na sprawiedliwy proces poparty prawdziwymi dowodami?

Film ogląda się jednym tchem , zagłębiając się w historię od samego początku do samego końca. Sympatie do bohaterów zmieniają się z upływem każdego kadru.  Dodatkowe wrażenia robi muzyka Bartosza Chajdeckiego , która wprowadza nas w różne nastroje, stosownie od rozgrywających się scen. Scenografka (Joanna Anastazja Wójcik) i projektantka kostiumów (Agata Culak) wyśmienicie odtworzyły szarobury świat Polski Ludowej. W filmie jest niewiele kolorów, wyjątkiem jest nowy kolorowy telewizor, który pojawia się w pięknym, nowym domu milicjanta Jasińskiego. Możemy zobaczyć kiepskie dzielnice robotniczego Śląska. Możemy się przekonać, jak szarobure były ubrania Polaków, za wyjątkiem niebieskich mundurów MO. Obraz wywołał u mnie wiele pytań i skłonił do przemyśleń na temat winy i kary. Nie jestem ani prawnikiem, ani policjantem, ani politykiem, ale jestem człowiekiem i wierzę, że każdemu należy się rzetelny i uczciwy proces. Maciej Pieprzyca zmusza nas do myślenia. To chyba najlepsza recenzja dla filmu. Gorąco polecam obraz „Jestem mordercą” . Jestem przekonana, że wielu z Was zada sobie pytania:  Czy to był ON?, Czy ON jest mordercą? albo Kro jest mordercą?  

Agnieszka Paszek

KOMENTARZ JÓZEFA GRABOWSKIEGO

Świetna, kompletna recenzja. Zawiera wszystkie niezbędne elementy, a nawet więcej!
Autorka zwraca uwagę na mechanizmy rządzące w prokuraturze i sądownictwie w czasach komuny, które niewiele miały wspólnego ze sprawiedliwością. Rola Arkadiusza Jakubika, przejmująca, wielowarstwowa, godna najwyższych wyróżnień.

KOMENTARZ – MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

W ciekawy i obszerny sposób zrecenzowana problematyka lat 70- tych i ówczesnych tragicznych wydarzeń rozgrywających się w Zabrzu.

Historyczne fantazje

Światowa kinematografia widziała już filmy wybitne, bardzo dobre, dobre. Widziała również te, obok których przechodzi się obojętnie oraz takie o których widz chętnie czym prędzej zapomni.

Niestety, miałem do czynienia z produkcją, którą mógłbym chyba zakwalifikować do tej ostatniej kategorii. Mowa tutaj o filmie „Hiszpanka” w reżyserii Łukasza Barczyka. Twór, który z pewnością chciałby uchodzić za dzieło odmienne od klasycznego nurtu, wychodzące poza schematy i w pewnym sensie tak właśnie jest, choć raczej nie w kierunku mile widzianym z perspektywy widza. „Hiszpanka” jest plecionką nici historycznych, sensacyjnych i fantastycznych z wyraźną przewagą tych ostatnich. Fantastyczne, romantyczne wizje w postaci mentalizmu zwierają tutaj szyki z twardą historią, podejmując walkę między siłami rodzącej się na nowo Polski z upadającymi zaborcami pod koniec I wojny światowej. Nie jest to film historyczny, bo „czystej” historii jest tutaj bardzo mało. Historyk niejednokrotnie chwyci się za głowę. Fantasta, niestety też. Do głowy przychodzą mi inne produkcje, które zderzenie historii i fantastyki ujęły w sposób znacząco bardziej przekonywający i akceptowalny z punktu widzenia zarówno romantyka, jak i realisty. Nie szukając w dalekiej literaturze światowej, „Trylogia Husycka” autorstwa Andrzeja Sapkowskiego jest tutaj doskonałym przypadkiem. 

Wróćmy jednak do omawianego „dzieła”. Nie powinno omawiać się wad, bez zaakcentowania zalet. Na uznanie zasługują zdjęcia i montaż. Specyficzne, urokliwe połączenie filmu z grafiką komputerową zostały wykonane na bardzo wysokim poziomie. Zmiany perspektywy, przejścia scen, wykorzystanie luster i odbić to elementy, które powinny spodobać się każdemu widzowi.

Niestety, bilans plusów i minusów zdecydowanie przemawia na korzyść tych drugich. „Hiszpanka” jest filmem co najwyżej przeciętnym. Nie porywa ani gra aktorska, ani reżyseria. Wyłącznie zdjęcia zasługują na uznanie. Osobiście, napisy końcowe przyjąłem generalnie z ulgą i nieco pobłażliwym uśmiechem.

Zbigniew Piernik

KOMENTARZ JÓZEFA GRABOWSKIEGO:

Ciekawa recenzja polskiej superprodukcji historycznej o Powstaniu Wielkopolskim. Recenzent zwraca uwagę na to, że Łukasz Barczyk podjął ryzykowną próbę realizacji filmu pomiędzy gatunkami (prawie nieobecną w polskim kinie). Fakt, nieudaną, pomimo zaangażowania wielkich środków finansowych i świetnego zespołu aktorów. Mistrzem historycznego fantasy pozostaje Quentin Tarantino (Bękarty wojny, Dawno temu w Hollywood). Pomimo tego, że recenzent ocenia „Hiszpankę” krytycznie, uczciwie zwraca uwagę na niewątpliwe zalety filmu.

KOMENTARZ – MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

Recenzent trafnie ocenił zalety i wady filmu, w interesujący sposób odniósł się do tematyki jedynego zwycięskiego zrywu.

Sandomierskie tajemnice

Sandomierz. W popkulturze ostatnich lat znany głównie ze skocznej, przyjemnej i wesołej muzyki oraz często infantylnej akcji serialu Ojciec Mateusz. Stare miasto ma jednak tę drugą, mroczną stronę w którą niczym Wergiliusz w kręgi piekła wprowadza nas Borys Lankosz w obrazie Ziarno prawdy, nakręcony na podstawie książki Zygmunta Miłoszewskiego o tym samym tytule.

Reżyser pokazuje nam obraz spowity w mglisty mrok, rozjaśniany jedynie skąpo ulicznymi latarniami, wskazującymi ścieżkę głównemu bohaterowi, granego przez Roberta Więckiewicza. Teodor Szacki, bo o nim mowa, jest prokuratorem pracującym po przeprowadzce z Warszawy w prowincjonalnej, sandomierskiej prokuraturze. Protagonista pośród tego mroku, nie jest to jednak anielskim wojownikiem, wzorem cnót, bo jego postać okrywa całun zgorzknienia i niespełnienia w życiu rodzinnym, prywatnym, zawodowym. Bohater wielkiego miasta na prowincji? Z pewnością tak o sobie myśli rozpoczynając śledztwo wraz z Leonem Wilczurem (Jerzy Trela) lokalnym oficerem policji oraz Barbarą Sobieraj, sandomierską prokurator zagraną przez Magdalenę Walach. Snuta opowieść nasuwa zarówno dla widza wiele skojarzeń. Już pierwsze sceny w ponurym, zakurzonym muzealnym archiwum i rzut oka przez okno na zwłoki leżące na nasypie przywodzą na myśl akcję książki Imię Róży Umberto Eco. Czy jest tu jednak miejsce dla Wilhelma z Baskerville i młodego Adso? Pozornie tak, choć śledczy rozwiązujący zagadkę morderstwa stoją po stronie władzy państwowej, a nie kościelnej. Rzeczony mord wprowadza nas w tematykę antysemityzmu, wyciągając na wierzch krwawe mordy rytualne zapisane w historii Sandomierza oraz uwiecznione przez Karola de Prevot na obrazie, ukrytym dzisiaj w sandomierskiej katedrze.

Jeśli jest mord i ofiara, to w tym klasycznym trójkącie, brak jeszcze mordercy. Tutaj ukazuje się nam cienka granica między patriotyzmem a nienawiścią w postaciach „prawdziwych Polaków” dumnych ze swej historii i religii, gardzących innością w każdym znaczeniu tego słowa. Niestety, jak się okazuje niebezpiecznie blisko patriotyzmu rozciąga się ocean szaleństwa podszytego zwykłymi ludzkimi słabościami.

Mroczny obraz Borysa Lankosza wydaje się być opowieścią szytą na miarę naszych czasów. Nie tylko z uwagi na tematykę inności i obłędu rządzącym obiema stronami barykady w tej jakże nam współczesnej wojnie. Miara czasów jest także widoczna w głównych bohaterach. Tu nie ma dobra i zła. Jest wyłącznie szarość w osobie prokuratora Szackiego, zło w każdym mijanym na ulicy człowieku oraz bestialstwo w postaci mordercy. Zbrodniarz odważnie korzystającym z historii kościoła chrześcijańskiego oraz średniowiecznych praktyk inkwizycyjnych i wykorzystującym te echa we własnych celach.

Ziarno prawdy, to fascynująca opowieść, gdzie wszystko jest kłamstwem i prawdą jednocześnie.

Zbigniew Piernik

KOMENTARZ JÓZEFA GRABOWSKIEGO

Świetna recenzja napisana piękną polszczyzną. Autor wykazał się erudycją i w ciekawy sposób połączył przesłanie filmu ze współczesnością. Warto powrócić do Sandomierza, spojrzeć na to miasto oczami Roberta Więckiewicza, poczuć dreszczyk emocji.

KOMENTARZ – MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

Bardzo szczegółowa i bogata recenzja. Autor wykazał się dużą wiedzą na temat Sandomierza i jego historii. Nawet nie znając filmu można go sobie zobrazować.