Świat naszych przodków – 10 – 26 grudnia – Świętego Szczepana

W drugi dzień Świąt, 26 grudnia, panowała swobodniejsza atmosfera niż w Boże Narodzenie. Zostało to potwierdzone u niemalże wszystkich naszych rozmówców.

Zakaz składania wizyt sąsiadom i znajomym charakterystyczny dla pierwszego Święta przestawał obowiązywać. Wręcz przeciwnie, ludzie chętniej wychodzili z domów i wzajemnie się odwiedzali. Był to nieodłączny element obchodów świętego Szczepana. Nowo przybyli składali sobie życzenia (także „żeby się zaś na przyszły rok spotkali”) i najczęściej dzielili się z domownikami opłatkiem. Czasami, w momencie wejścia do mieszkania, śpiewano kolędy, na przykład Przybieżeli do Betlejem czy Do szopki, hej pasterze.

[…]

Ważnym wydarzeniem mającym miejsce w dniu świętego Szczepana było święcenie owsa odbywające się w kościele, a dawniej również obsypywanie nim parafian lub księdza. Zazwyczaj owies przynoszono na sumę.

[…]

Tradycja sypania owsa przybierała różną postać. Czasami obrzucano nim osoby stojące nieopodal lub rzucano owsem z chóru na wszystkich zebranych, także księdza. Częściej jednak młodzi mężczyźni obrzucali nim panny:

„bombardowanie tym owsem wszystkich naokoło, a szczególnie kawalery ładowały go w panny. I pełno: we włosach, wszędzie miały tego. (…) Wtedy były czapki – to na tych czapkach, chustkach się to wieszało. Ale na kościele było równo owsa nasypane, bo każdy niósł dwa kilo owsa albo więcej”.

Wydarzenia te z uśmiechem wspomina pani Stefania Jakubiec z Czechowic-Dziedzic:

„Ja na przykład miałam kiedyś kapelusz na głowie. To jak się msza skończyła, to musiałam z tego kapelusza zesypywać ten owies, bo byłam tak zasypana tym owsem z góry”.

[…]

Rzucanie owsa upamiętniało męczeńską śmierć Szczepana. Istnienie tego przekonania potwierdziło kilku naszych rozmówców: „to dlatego było, że ten święty Szczepan został ukamieniowany”. Po mszy zabierano poświęcony, ale nierozrzucony owies ze sobą i wykorzystywano w różnorodny sposób: „żeby było na zdrowie dla koni, żeby, jak zasieje się go na wiosnę, żeby urósł, żeby był. Owies był ważny, nie tylko do jedzenia ludziom, ale zwłaszcza koniom”. O dawaniu owsa zwierzętom pamięta pani Bronisława Brunowska z Bronowa: „dla zwierząt jako lekarstwo: (…) świnkom czy krowom to się mieliło, a konie to zjadły całe”. Stosowano go również do zasiewu:

„Do wiosny się trzymało i rzucało się w ziemię potem. (…) Do worka, do maszyny – mój ojciec ziarno już maszyną siał – także to zmieszał z innym ziarnem i wyjeżdżał w pole”.

Powody rzucania owsa do innych ziaren, które trafiały na pola pod zasiew, wyjaśnia pani Eleonora Distel z Zabrzega: „To została jakaś tradycja do siewu (…), żeby był urodzaj”…

Źródło:

Renata Szweder, Świętego Szczepana, 26 grudnia, [w:] Świat naszych przodków. Tradycje zimowego cyklu obrzędowego, oprac. Agnieszka Przybyła-Dumin, Czechowice-Dziedzice 2012.

Źródło:

Film dokumentalny: Tradycje zimowego cyklu obrzędowego na terenie naszej gminy, reż. Jakub Bergel, Czechowice-Dziedzice 2012.